Autor |
Wiadomość |
<
Humor
~
ot takie opowiadanko
|
|
Wysłany:
Nie 0:34, 10 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
|
|
hehe dobre Mou
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 0:42, 10 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Konstancin-Jeziorna
|
|
hehe, dobre, dobre.
Gohul, wcale nie. Krytyka ma na celu poprawić styl pisania, wytknać błędy tak by ich nie popełnić później. Niem a co sie denerwować bo krytyka JEDYNIE pomaga. Wogóle ciesze sie jak ktos nawet wyrazi swe zdanie w tym 2-3 linijkach, nawet jesli to sama krytyka.
Ciag daleszy:
Skończywszy jeść elf przeciągnął się po czym wyszedł przez uchylone drzwi na przedpokój. Powoli kroczył korytarzem aż dotarł do przedostatnich drzwi, przez które wyszedł na tyły gospody. usłyszał szczęk oręża i uśmeichnął się szeroko widząc chłopca atakującego tępym mieczem swego ojca. jednak wateran zręcznie blokował każdy nieudolny cios swego syna. Po chwili zmęczony chłopak opuścił broń i ciężko oddychajac oparł się o drzewo. jego ojciec, Naza podszedł do niego i zmierzwił mu włosy.
-Dobry chłopak, zrobie z ciebie jeszcze żołneirza, mozesz mi wierzyć.
W tym momencie ujrzał obserwującego ich Erala i uśmeichnął się szeroko.
- Gotowy? - spytał.
-Taak, jeśłi znajde coś dobrego może poćwicze z tobą, widze, że ładnie machasz tym mieczykiem.
-Ten mieczyk kiedyś ocalił mi życie -burknął Naza po czym schował tępe miecze którymi ćwiczyli do pochew i umieścił na skrzyni stojącej najbliżej nich.
-Powiedz mamie, że wrócimy na obiad Kells.
Ruszyli w strony rynku. Im bliżej podchodzili tym wyraźniejsze były głosy dochodzące z rynku. Głosy handlarzy zachwalajacy towar oraz ludzi którzy targowali się o cene. Gdy dotarli na miejsce jasnowłosy elf rozejrzał się. Były tam dziesiątki kramów lecz ich interesował, jak się dowiedział od Nazy, spory kram gdzieś w centrum rynku. Stojącego obok człowieka sprzedającego oręż wykonany przez meijskiego kowala i rolnika sprzedającego warzywa. Szybko dotarli na miejsce. Nowy kram otaczało z tuzin mieszczan oglądajacych towary. Eral przecisnął się do przodu. Handlarz, wysoki i czarnobrody jegomość, zachwalał właśnie trofea myśliwskie które jak twierdził zdobył w młodości. Wystawionych na sprzedaż towarów było mnóstwo. Były trofea myśliwskie, przyprawy, mocne trunki, perfumy. jednak jego interesowała ułożona z rządkiem z boku broń. przecisnął się bliżej i wziął jeden z mieczy do ręki. Widząc to, handlarz przerwał opowiadać jak zdobył skórę niedźwiedzia po czym zwrócił się do Erala.
-Hmm...widze, że szukasz dobrego ostra. To najlepszy z moich mieczy, prawdopodobnie najlepszy ze wszytkich w tym mieście. Wykuł go dla mnie pewien mistrz kowalastwa, kosztował mnie fortune ale nei mogłem się powstrzymać kiedy zobaczyłem inne jego wyroby. - przez chwile jego oczy spojrzały w niebo i zdawał się pogrążyć w spomnieniach.
-Moge go przetestować?
-Ależ naturalnie! zapraszam za kram.
Elf zabrał miecz po czym poszedł w kierunku wzkazanym przez handlarza. Za kramem zamachnał się i wykonał błyskawiczne cięcie. Potem okręcił się na pięcie i wykonał młynka bornią. Była idealnie wyważona, o lekko zakrzywionym ostrzu. Prawie idealna.
-Dużo chcesz za ten miecz? -spytał wracając do sprzedawcy.
-Hmm....jak mówiłem kosztował mnie majatek. Jednak wygladasz mi na dobrego szermierza. jak dla ciebie sto srebrnych raq.
-Sto raq?! mógłbym za to kupić 10 mieczy!
-Zapewne....jednak napewno nie tak dobrej jakości. Spójrz tylko na ten miecz, dzieło prawdziwego mistrza. Sto raq to moja cena, kupujesz?
Młodzieniec zastanowił się chwilke przeliczajac swe pieniądze.
-Zgoda! ale dorzucisz jeszcze do tego sztylet do rzucania wraz z pochwą.
-Sztylet? dorzucić? ależ to...
-miecz i sztylet z pochwą za 100 raq, to uczciwa cena, nie sądzisz? za sam miecz...to troche za dużo, nie uważasz? trudno by ci było go sprzedać...
Handlarz natychmiast się odprężył i pogładził swoją czarną brode.
-Tak się skłąda, że mam pewien piękny, stary sztylet wraz z pochwą.......niech będzie.
-Sięgnął na stoisko przedmiotów wystawionych na sprzedaż i wyjął sztylet z kościaną rękojeścia wraz z pochwą. potem podał mu miecz i przyjął pieniądze.
-Miłego dnia - rzucił gdy Eral odchodził.
-Masz wszystko? - spytał Nazę, który właśnie do niego podchodził obładowany tobołkami.
-Tak, wracamy do domu.
Ciąg dalszy nastąpi.
PS: może troche was zanudzam ale akcja sie dopiero rozkręca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 10:42, 10 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Konstancin-Jeziorna
|
|
Wróciwszy do domu Eral poszedł do swojego pokoju na tyłach. Było duszno, jak to w lato, elf jednak nie był zbytnio wrażliwy na tego typu rzeczy. Rzucił swój nowo nabyty miecz i sztylet na łóżko i poszedł do kuchni skąd dochodził zapach pieczonego mięsa. Przy stole siadział już Naza, z żoną i synem.
Bez słowa wziął tależ, nałożył mięso z ziemniakami , usiadł i zaczął jeść. Mięso było kruche i smaczne a ziemniaki posypane koperkiem smakowały wspaniale.
-No...masz ochote troche poćwiczyć, przyjacielu? - spytał Naze gdy skończyli.
- Dam ci porządne manto, chlopcze - właściciel gospody uśmeichnął się szeroko.
Razem z chłopcem opuścili kuchnie i skierowali się za dom. Tam Naza rzucił mu jeden ze swoich mieczy i sam przyjął postawe.
Eral sprawdził miecz, troche nieporęczny ale da się nim walczyć.
Niespodziewanie zaatakował figlując cios w gardło ale ostatniej chwili zmienił keirunek ostrze i dotknął nim brzucha przyjaciela. Naza zaskoczony zamarł z mieczem zasłaniajacym gardło.
-Robisz się zbyt powolny staruszku - elf zachichotał.
-Zobaczymy młodziku!
Naza skoczył na Erala który zablokował zamaszyste cięcie w szyje i sam odpowiedział zadziwiająco szybkim pchnięciem w pierś które karczmarz ledwo zablokował. Elf, jakby od niechcenia, wykonał niezdarny cios w głowe, lecz ten cios już z łatwością zablokował Naza, troche zirytowany tym, że elf nie traktuje go poważnie. Wziął wielki zamach i zaatakował tak mocno i szybko, że gdyby zaskoczony Eral w ostatniej chwili nie uchylił się, ten cios, mimo tępego ostrza, przeszyłby go na wylot. Naza jeszcze raz zaatakował, mierząc w pierś elfa lecz ten zablokował cios i odpowiedział półksiężycową ripostą. W ostatniej chwili zachamował cios i przyłożył miecz do gardła tamtego.
-Dobrze walczysz - zauważył Naza ocierając gardło.
-Ty też stary - zaśmiał się elf
-Trzydzieści sześć lat to nie dużo - Burknął pod nosem karczmarz.
* * *
Stał na końcu długiej kolejki oczekującej na wyjazd z miasta. Eral dość już miał tej miastowej zawieruchy i miał ochote na wielką przejażdżke na swym rumaku. Słońce prażyło nieznośnie, a jak wiedział elf o ćwierć mili stąd znajduje się wielkie jezioro. Przyjemnie było by się wykąpać. Przez chwile odprężył się wyobrażajac sobie zimny podmuch na twarzy i to cudowne uczucie nieważkości w wodzie. Chwile później kolejka przesuneła się i był zmuszony porzucić swe wyobrażenia i przesunąć się do przodu. Po jakiś dwudziestu minutach stanął przed strażnikami, sprawdzajacymi każdego.
-Dokumenty - zażądał znudzonym głosem strażnik
- Jestem elfem, chciałbym się udać na przejażdżke.
- Potrzebna jest ci przepustka podpisana przez dowódce warty.
-W mieście człowiek się dusi -Oświadczył z szerokim uśmiechem Eral po czym wręczył mu sztuke srebra - godzinka czy dwie jazdy na świerzym powietrzu dobrze robi.
-Sam chciałbym się przejechać...miłej zabawy - rzucił strażnik chowajac monete za pas.
Strażnik dał znać innym by przepuścili młodzieńca i po chwili elf galopował już z zawrotną szybkością w strone odległego jeziora. Rumak był pełnej krwii, wytrzymały i silny. Eral pozwolił mu galopować pełne pół mili, aż do samego jeziora. Gdy dotarł na miejsce zsiadł z konia i pozwolił mu się napić. Sam wziął wode w ręce i napił się łapczywie.
W oddali usłyszał krzyki, odwrócił się w kierunku z którego dobiegały i zobaczył strużke dymu, unoszącą się za drzewami. Podjechał bliżej i ujrzał oddział strażników. Nosili napierśniki z niedźwiedziem, stojącym na tylnych łapach, symbol strażników w Silien.
Właśnie przygotowywali sobie posiłek. Jakby nie zauważali dymu za ich plecami.
Eral najszybciej jak mógł podjechał do nich po czym wypatrzył dowódce. Młodego oficera o dziobatej twarzy.
-Tam z tyłu coś płonie, słychać krzyki.
- Nie twój interes.
Ciąg dalszy nastąpi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 12:36, 10 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
powtorzenia...
napiersnik moze miec namalowanego na nim niedzwiedzia, dziwnie by wygladal stojacy straznik z napiersnikiem i do tego trzymajacy niedzwiedzia na barana o_O
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 15:14, 10 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 17 Sty 2007
Posty: 443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Konstancin-Jeziorna
|
|
eee, chyba źle zrozumiałeś. Było napisane nosili napierściniki z niedźwiedziami. Wiec chyba logiczne, że był namalowany....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Nie 15:37, 10 Cze 2007
|
|
|
Dołączył: 26 Lut 2006
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Viktus napisał: |
eee, chyba źle zrozumiałeś. Było napisane nosili napierściniki z niedźwiedziami. Wiec chyba logiczne, że był namalowany.... |
opowiadania pisze sie w jezyku polskim a nie po polajsku....logika ma niewiele wspolnego z pisaniem opowiadan - to nie jest matematyka czy fizyka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|